sobota, 20 kwietnia 2013

I w końcu się poddajesz...

Nie wiesz jak to jest szukać sobie wieczorem zajęcia , byleby nie myśleć . 
Wyłączyć ten swój łeb tak jak np na matematyce . 
Jesteś w stanie wtedy zabrać się za sprzątanie ,
 chociaż cały dom lśni w czystości wysprzątany wcześniej przez mamę . 
Ty masz to głęboko w dupie , 
targasz odkurzacz na środek pokoju i nie zwracając na walenie sąsiadów w rury , 
którzy dawno już powinni spać , odkurzasz każdą posadzkę . 
Gadasz wtedy do siebie o jakiś pierdołach jak ostatnia popieprzona , 
albo zamęczasz swoją paplaniną biednego psa , 
który chowa się pod łóżko .
 Ale w pewnym momencie pękasz .
 Nie staje się to nagle . 
Powoli zaczynasz tracić nad sobą kontrolę , niechciane myśli bez pozwolenia zaprzątają umysł . 
Odkurzasz ten sam kawałek dywanu od dziesięciu minut
 ze skupionym wzrokiem w jednym punkcie . 
Oczy zaczynają piec od kumulujących się łez . 
I w końcu padasz .
 Klękasz na dywanie i z bezradności zaczynasz płakać trzymając w ręce rączkę odkurzacza , 
który nadal włączony , zagłusza twój szloch .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz