
Wiedziała że nadal go kocha, że nie potrafi bez niego żyć. Wiedziała jak bardzo ją skrzywdziła, pomimo to nie miała odwagi skończyć ze sobą. Tak jest tchórzem i kiedyś sobie tego nie wybaczy. Cały czas nie mogła uwierzyć siedząc w wanie że nie ma odwagi zakończyć tego. Wymieniała się od najgorszych skończonych idiotek. Ale co ona mogła? Nic! Pozostały jej w tym wszystkim tylko łzy . Miliony łez które płynęły po jej policzku. Po twarzy spływał jej czarny tusz. W tamtym momencie nie miało to dla niej znaczenia . Nie miała ochoty z nikim się widzieć. Chciała zostać w czterech ścianach ze swoimi myślami, które przewijały się jej tysiące na minute. Ona jednak nie wiedziała czy ma słuchać serca czy rozumu. Serce mówiło że nadal go kocha natomiast rozum nienawidził. Miała pogardę sama do siebie, że nie potrafiła temu zapobiec, że wtedy jak jej powiedział że to koniec. Że stchórzyła i uciekła bez słowa. Miała wyrzuty sumienia, że powinna coś powiedzieć. Wydusić z siebie jakieś słowo a nie tak po prostu uciec. I co by to dało? Ta może nic.. ale nie miała by teraz tak okropnego poczucia winy. Poczucia winy? Przecież to on ją zostawił. Dla niej to nie miało znaczenia. Czuła się winna. Czuła ze coś zrobiła nie tak. Że nie była wystarczająco dla niego dobra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz