Z minuty na minutę staje się coraz bardziej żałosna i zgorzkniała. Gdzie podziała się ta uśmiechnięta i pełni życia dziewczyna, która potrafiła wybrnąć z każdej gównianej sytuacji? Nie chce mi się już udawać, że jest dobrze. Bo po co? Skoro nie potrafię oszukać siebie, jakże mam oszukać innych? Zresztą teraz to nie ma znaczenia. Kilka dni temu zastanawiałam się czy może być gorzej. Dzisiaj nawet nie chce odpowiadać na to pytanie, lepiej na pewno nie jest i prędko nie będzie. Chyba że ucieknę, ale dokąd? Wszystko na opak i najbliższy obraz przyszłości piorunująco przerażający. Jak można wierzyć w coś co już nie istnieje? To tak jakby jeść szyszkę wyobrażając sobie kawałek pizzy. A miłość to wymysł, inna forma samodestrukcji. Znacznie gorsza i brutalniejsza od tej normalnej. wtorek, 2 lipca 2013
Miłość to wymysł, inna forma samodestrukcji.
Z minuty na minutę staje się coraz bardziej żałosna i zgorzkniała. Gdzie podziała się ta uśmiechnięta i pełni życia dziewczyna, która potrafiła wybrnąć z każdej gównianej sytuacji? Nie chce mi się już udawać, że jest dobrze. Bo po co? Skoro nie potrafię oszukać siebie, jakże mam oszukać innych? Zresztą teraz to nie ma znaczenia. Kilka dni temu zastanawiałam się czy może być gorzej. Dzisiaj nawet nie chce odpowiadać na to pytanie, lepiej na pewno nie jest i prędko nie będzie. Chyba że ucieknę, ale dokąd? Wszystko na opak i najbliższy obraz przyszłości piorunująco przerażający. Jak można wierzyć w coś co już nie istnieje? To tak jakby jeść szyszkę wyobrażając sobie kawałek pizzy. A miłość to wymysł, inna forma samodestrukcji. Znacznie gorsza i brutalniejsza od tej normalnej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz