Wszystko wkoło się zmienia: ludzie, całe otoczenia a w
szczególności chyba ja - tylko, że na gorsze. Tracę wiarę w siebie.. nie wiem
co robić, jestem coraz bardziej bezradna, słaba. A w głowie jedna myśl :
"Jesteś Nikim, po prostu Nikim".
Tak jest, niestety. Zaczynam tracić zaufanie do wszystkich
wkoło, nawet do przyjaciół. Już nic nie mogę nikomu powiedzieć, muszę poradzić
sobie z tym sama: z całym cierpieniem, bólem, samotnością, bezsilnością i
słabością. Ale nie bez powodu tak jest. W końcu kiedy mówisz coś co czujesz
bliskiej Ci osobie, a w zasadzie jak się czujesz i prosisz ją o dyskrecje to
nie chcesz się chyba dowiedzieć, że powiedziała to komuś, wmawiając Ci, że
gadałam z tamtą osobą o jakiś bzdetach. I dopiero ty sama uświadamiasz sobie,
że jesteś sama. Przekonujesz się na własnej skórze, że twoje uczucie o całym tm
bólu, śmierci i chęci końca powinny być tylko dla Ciebie, że nikt nie powinien
się o tym dowiedzieć. 
Musisz sama sobie z tym radzić, bo inaczej wszystko się
tylko bardziej pokomplikuje...
Najlepszy sposób ? Odciąć się od wszystkich, od
wszystkiego... 
Bo może kiedy oddalisz się od wszystkich, którzy Cię otaczają
nie będziesz musiała dusić swoich emocji, skoro i tak jesteś nikim to nie psuj
życia innym tym , że jesteś.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz