Czuję jak
dym z papierosa szczypie mnie w oczy 
A żar się
jeszcze tli żeby zamienić się w popiół 
Przypominam
sobie sny o pięknej przyszłości 
Do której
wszystkie drzwi są zamknięte już bezpowrotnie 
Lód w mojej
krwi rani moje żyły i czuję chłód kolejnych dni 
Które pewnie
jeszcze przeżyję 
Znów tylko
ból zaciska mi pętle na szyi 
I nie
rozumiem słów, którymi mówią do mnie inni 
Ich
pragnień, ich gestów, ich wyrazów ich twarzy 
Ich prawdy,
ich szczęścia i chyba nawet ich marzeń 
Weź mnie za
rękę i zaprowadź na krawędź 
I stój tam
ze mną, aż się zmęczę i spadnę 
Prowadź
gdzie chcesz jestem gotowa na cokolwiek 
Możesz mnie
mieć więc mnie weź nie martw się o mnie 
Za darmo
możesz mnie zachować lub zapomnieć 
Bierz co
chcesz z czymkolwiek będzie Ci wygodnie 
Wypluwam
krew otwartą raną w moim sercu
Nie chce
umierać a samotność jest mordercą .

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz